Misie, różokolorowe misie, fotografowane z tyłu i z przodu przez licznych turystów. Misie głaskane i obejmowane przez dzieci, misie powodujące zdziwienie i uśmiech u starszych.
Coś takiego nigdy nie zdarzyło mi się.
Te misie, oglądane z bliska, jednakowe, jak klony, ale w rózych kolorach, każdy reprezentujacy inny kraj ONZ i przez artystów z innego kraju umalowany. Misie symbolizujące tolerancję i zrozumienie dla różnych kultur.
O tej porze roku, wielojęzyczny tłum turystów przewija się przez misie, każdy szuka „swego narodowego”, zdaje mi się.
Niektóre misie są bardzo kolorowe, pokryte skomplikowanymi rysunkami egzotycznych postaci, zwierząt i przedmiotów, według „widzi mi się” artysty.
Oglądam, przede wszystkim misie ze znanych mi krajów.
Te z Namibii, Egiptu, Sudanu i Słowenii, podobają mi się najbardziej, te z Barbadosu, Zambii i Bialorusi też, ten z Andory jest zabawny, jakby udawal krówke.
Tylko europejskie „cywilizowane” misie wychodzą blado, mimo że francuski eksponuje swoje zabytki narodowe.
Nasz narodowy miś też jawi mi się piękny i potężny. |